rozmowa z kulturą poezja

Wiatr zawiał, chmury nabrały kolor szarogranatowy.

Krople deszczu spadały, nastał taki jakiś nastrój zimowy.

Przeszłam alejką, wzdłuż drzew.

Nastała cisza. Nagle wszyscy zamarli.

Cóż to? Dookoła mnie jak posągi - siedzą, milczą.

Uciekli gdzieś tam daleko, w świat nieobecnych.

Oczy ich zamknięte, twarze uniesione w górę.

Bez wyrazu twarzy, tylko widzę - uśmiech - szczery i przyjemny, którego nie spotkasz w ich powszechnej naturze.

Nagle przyszła kultura, zdziwiona stanęła tuż obok.

-Kim są? I co tutaj robią? - dziwiła się szczerze i głęboko. -

- Czemu w domach nie siedzą przed telewizorem?

-Czemu nie rozmawiają i nie grają w telefonie?

Wiatr zawiał to znowu, oni wciąż niewzruszeni. Gęsia skórka na ich dłoniach, włosy mokre od deszczu - nie ważne.

Kultura usiadła, głowę krzywi do boku.

-Kim są i co robią? - wciąż dopytuje.

Cisza.

Biorę oddech i patrzę. Słucham i znam już odpowiedź. Czar płynie zewsząd i mnie też odnajduje.

Nie stawiam oporu, nagle zastygam jak inni.

Czuję, że moje ciało odpręża się, tonie.

Zimna już nie ma, deszczu nie czuję.

Jest za to ciepło i przyjemność w tym tonie.

Zaklęcie już działa, wkrada się powoli.

Zastygam jak inni.

-Gdzie znikasz? - słyszę na koniec pyta, a ja odpowiadam jej tylko:

-to muzyka.

C.

Previous
Previous

płynne życie [poezja]

Next
Next

wieczór poezja