Greg Strangler: sweterki, kontrasty i nowy singiel!
fot. Łukasz Sokół
Kim jest Greg Strangler?
Pojawił się w tym roku. Najpierw był Spotlight Music Festival w Gdyni, potem pierwsza i druga Piosenka Premiera w Norblinie warszawskim. Niepozorny chłopak z gitarą, w kolorowym sweterku i kolegami muzykami ubranymi w te same swetry, wszedł na scenę i zrobił swoje. Porwał tłum, zaskoczył kontrastem i co więcej zaznaczył, że jego imię to Greg Strangler - bez przekrętów i przejęzyczeń. Kim jest i skąd przybył? To w osobnym wywiadzie. Dziś o jego nowym singlu Puk Puk Puk, który nagrał wraz z Czesławem Mozilem i premierowo wypuścił w marcu tego roku.
Kilka słów o nowym singlu Puk Puk Puk
Natalia: O Gregu Stranglerze usłyszałam po raz pierwszy podczas koncertu Piosenka Premiera. Przesłuchując twoje numery na YouTubie, spodziewałam się na scenie spokojnego chłopaka z gitarą, a w trakcie koncertu… powiem tak, ja bałam się o tą gitarę, naprawdę.
Greg: Haha, no tak.
Natalia: Zastanawiałam się co się dzieje, oczywiście pozytywnie i myślałam sobie wtedy, że super jak idziesz na koncert i zaskakujesz się w taki sposób!
Greg: Bardzo dziękuje. Bardzo miło mi to słyszeć.
N: Słuchając twojego nowego singla Puk Puk Puk, chce się tańczyć, chce się pobujać. Utwór jest przyjemny i wesoły. Natomiast, gdy wsłuchujesz się w tekst, to nie jest on najweselszy - mówi tak naprawdę o… beznadziejności. Jak to jest?
G: Ale działa ten kontrast, nie?
N: Działa, działa.
G: Moim ulubionym środkiem stylistycznym jest właśnie kontrast. Lubię go uzyskiwać w różny sposób i mogę też zdradzić, że na nowej płycie będzie go dużo.
N: Czy Puk, Puk, Puk jest zapowiedzią nowej płyty?
G: Tak, płyta wyjdzie nawet chyba dosyć długa. Piosenki cały czas się piszą, ale tak, płyta będzie.
N: Możemy spodziewać się czegoś właśnie w stylu Puk, Puk, Puk, czy porwiesz się na improwizację i szaleństwa jak w Norblinie?
G: Będą szaleństwa, ale też wszystko to, czego nie robiłem do tej pory.
N: Wracając, o czym jest twój nowy singiel?
G: Co ciekawe, ta piosenka pierwotnie w ogóle nie miała być tym, czym jest. Zacząłem od pisania zwrotki i to miała być piosenka o takim człowieku, który siedzi sobie w domu i nie wie w zasadzie, co zrobić ze swoim życiem, więc hejtuje i komentuje innym pod ich postem. Aż przyszedł mi do głowy refren i okazało się, że to jest piosenka o miłości (śmiech).
Z tą historią może utożsamić się niejeden z nas
N: Z jednej strony mamy tam taki beznadziejny stan, a z drugiej jest ten element pocieszenia, że jednak ktoś tam zawsze dla nas jest.
G: Tak, zgadza się. Na pewno dobrym kontekstem jest to, że piosenkę pisałem w lockdownie, w Covidzie, więc w zasadzie to jest taka trochę prawdziwa scena z życia.
N: Ale ma to też przełożenie na współczesny czas, gdzie wiele osób nie wie, co zrobić ze swoim życiem i w tej beznadziejności po prostu czasem chce, żeby ktoś przyszedł i najzwyczajniej w świecie po prostu pobył razem z Tobą.
G: Tak, dokładnie tak jest. Niezależnie od tego, w jaki sposób ta tematyka ciebie dotyczy, to jednak w jakiś sposób dotyczy. Dlatego też lubię sobie myśleć, że interpretacja piosenki jest przywilejem słuchacza. To, z jaką myślą ją pisałem, to jest jedna rzecz. To co z tego wyszło to druga, a to jak ją kto odbiera to już jest święte prawo mojego drogiego słuchacza.
N: Miałeś na ten singiel jakiś konkretny plan?
G: Nie umiem planować, więc planu nie było. Pojawiła się natomiast duża ilość frustracji związanej z tym, że absolutnie nic, co mnie jarało w muzyce, nie miało żadnej szansy powodzenia. Może do tego jeszcze kiedyś sobie wrócę, ale jeszcze nie teraz.
Do współpracy z Czesławem Mozilem doszło przez przypadek.
N: Jak to się stało, że doszło do współpracy z Czesławem Mozilem?
G: Haha, to jest fajna historia i znowu łut szczęścia. W zasadzie to wszystko dzięki siostrze mojego pianisty, bo bardzo, bardzo dawno temu, jak była dzieckiem to pobierała nauki gry na pianinie i przez to Piotr się zainspirował instrumentem. Dzięki temu, że Piotr zaczął grać na instrumencie to dziś gramy razem w jednym składzie, a on z kolei dostał kiedyś takie zlecenie przy kampani reklamowej Reserved z Joanną Kulig. W tym samym czasie Czesław robił już swoją pierwszą płytę i szukał aranżerów. Wspólny znajomy, który również pracował przy tej reklamie polecił Piotra Czesławowi, a Piotr polecił mnie.
N: Wow.
G: Łańcuszek szczęścia tutaj jest długi. Od siostry mojego pianisty, przez właśnie Piotra i człowieka z kampanii Reserved poznałem się z Czesławem. Pracowaliśmy razem przy jego pierwszej płycie, więc przy okazji zapytałem Czesława: “Słuchaj mam taką piosenkę - może byś chciał?” A Czesław, jako że jest bardzo fajnym i otwartym człowiekiem to nie minęło pięć minut czasu, od razu do mnie zadzwonił i mówi: “słuchaj, świetna piosenka, nagrywajmy to!”.
N: Współpracujecie obecnie też nad kolejnymi rzeczami?
G: Tak. Dziś mogę mówić o tym otwarcie - będę producentem jego nowej płyty.
N: Gratuluję!
G: Dziękuję. Mam nadzieję, że to będzie bardzo fajny element portfolio.
Muszę mieć ten sweter!
N: Wraz z nowym singlem na scenę w Norblinie wjechały też i tutaj muszę o nie spytać - sweterki.
G: Tak, dokładnie.
N: Czy można je gdzieś dostać? Czy jest jakiś merch (śmiech)?
G: (śmiech) Na ten moment jeszcze nie, ale myślę i pracuje nad tym!
N: Skąd wziąłeś taki pomysł?
G: Znów przypadek. Kiedyś w secondhandzie szukając czegoś znaleźliśmy z żoną taki bardzo kolorowy sweter. Pomyślałem, że muszę go kupić. Potem okazało, że Sweater Shop to jest jakaś dawna firma robiąca swetry z Dublina, która zamknęła się w dziewięćdziesiątym ósmym roku, a później otworzyła z powrotem, ale już ktoś inny jest właścicielem i robią zupełnie inne rzeczy, więc te kolorowe sweterki to jest już taki autentyczny vintage. Zasługą mojej żony jest to, że na dzisiaj udało mi się ich zdobyć aż 11.
N: No tak, bo przecież na koncercie w Norblinie te swetry mieli wszyscy z twojego zespołu.
G: Tak. Pożyczyłem kolegom - okazuję się, że dobrze dobrze mieć ich tak dużo (śmiech).
N: W takim razie życzę Ci powiększenia kolekcji i mam nadzieję już niedługo kolejnego koncertu Grega Stranglera, by usłyszeć i zobaczyć więcej. Dzięki bardzo!
G: Dziękuję pięknie.
Celiaainframes.com to projekt dziennikarski non-profit mający na celu pomoc muzykom w promocji ich twórczości. Jeśli zainteresował Cię ten wywiad, możesz wspomóc mój projekt na buymeacoffee.com.