Namena Lala dała mi moc i siłę
Pierwszy dzień Grajdół Festiwal należał do niej. Wystąpiła na sam koniec, na nowej, leśnej scenie. Przyjechała z Krakowa, by zaprezentować utwory ze swojej debiutanckiej płyty. Utwory okazały się tak niesamowite, że jej występ rozgrzał publiczność i trzymał ją w całości do samego końca pomimo wyjątkowo niskiej temperatury tego dnia. Panie i Panowie w rozmowie festiwalowej - Namena Lala.
fot. K. Krupa
Namena Lala w rozmowie na Grajdół Festiwal
N: Namena, rozmawiamy sobie w przepięknej bacówce pod Wierchomlą, gdzie odbywa się Grajdół Festiwal. Powiedz, jakie uczucia towarzyszą Ci dzisiaj, dzień po twoim koncercie?
Namena: Wdzięczność. Dzisiaj tak naprawdę pierwszy raz uczestniczę w Grajdole, również z takiej zupełnie biernej strony. Nie muszę się nigdzie spieszyć. Mogę nasiąkać tą atmosferą, doświadczać tutaj rzeczy, muzyki i rękodzieła - karmić oczy, karmić duszę tym, że to jest w tak pięknym miejscu, z tak boskimi widokami. Dzisiaj na przykład poszłam sobie na masaż do strefy relaksu i musicie sobie wyobrazić teraz, że leżycie na zupełnie profesjonalnym łóżku do masażu, wokół unosi się zapach autorskiej mieszanki olejków eterycznych, jesteście masowani przez kogoś, kto ewidentnie wie co robi i w dodatku wszystko dzieje się w namiocie, w lesie, który jest oddalony od głównej sceny. Jest zacisznie, głównie słychać śpiew ptaków i szum lasu.
N: Ale się rozmarzyłam teraz... Ten opis bardzo dobrze przedstawia Grajdół i cel, w jakim ludzie tutaj przyjeżdżają. Tutaj można odciąć się od świata, zrelaksować się i cieszyć muzyką, sztuką, widokami.
Namena: Tak, to jest naprawdę karmienie duszy. W dodatku jest tu przemiła atmosfera i gdziekolwiek się nie pojawię ktoś się do mnie odezwie - czy mnie zna, czy nie. Zawsze trafisz na kogoś kto zagai rozmowę na zasadzie takiej zupełnie niezobowiązującej, bardzo luźnej, sympatycznej i otwartej rozmowy.
N: Plus, nie ma podziału na to czy jesteś uczestnikiem, gościem, organizatorem, czy artystą.
Namena: To prawda. Nie mam wrażenia, że ktoś patrzy mi na identyfikator i sprawdza kim jestem. Jesteśmy tutaj tak bardzo mocno wszyscy na równych zasadach.
N: Spodziewałaś się wczoraj takiej publiczności?
Namena: Nie, wręcz przeciwnie. Myślałam, że będzie mniej ludzi, a jednak dużo osób przyszło, więc to było przemiłe. Mimo że,trzeba powiedzieć, wszyscy byli mocno już zmęczeni tym, że cały dzień lało i było zimno. Podobno jak śpiewałam było jakieś 6 °C.
N: A jak tobie się śpiewało?
Namena: Ogólnie byłam w bardzo dobrej formie wokalnej. Natomiast rzeczywiście, im dłużej koncert trwał, tym bardziej traciłam głos. To po prostu kwestia temperatury.
N: Ale były bisy!
Namena: Były nawet dwa bisy. Naprawdę byłam w ciężkim szoku. Pod koniec słychać już było, że mój głos chrypi. W trakcie koncertu były lepsze momenty i te, trochę trudniejsze. Wchodziliśmy w interakcję z publicznością: było wspólne śpiewanie, wspólne miganie, ale też był jeden moment, gdzie ja mówię “Ręce w górę, klaszczemy!” i…nikt tego nie podchwycił. (śmiech) Później tak się przyjrzałam tej publiczności, było jakoś po pierwszej w nocy i część ludzi przysypiała. Inna część siedziała i była zasłuchana, ale widać było, że jest im zimno. Mieli tak pochowane dłonie, wiesz, żeby je ogrzać, więc nie miałam do nich w ogóle żalu albo pretensji. Pomyślałam - dobra - skrócę ten koncert, bo nie będę ich tu męczyć. Po czym publiczność krzyczy "bis, bis”, piętnaście osób pojawia się pod sceną, zaczyna skakać i tańczyć.
N: Jeszcze wspomnijmy o samym miejscu, czyli o leśnej scenie Grajdołu, oddalonej od głównego terenu festiwalu. Prowadziła do niego ścieżka podświetlanych, ustawionych w lesie wystaw i wszechobecnych wizualizacji.
Namena: To był jakiś artystyczny obłęd!
N: Od początku można było wczuć się w klimat. Idziemy, idziemy, nagle dochodzimy do namiotu, jesteś ty stojąca za konsolą niczym nimfa leśna i jest twoja muzyka. Czy to była pierwsza taka miejscówka na koncert u ciebie?
Namena: Bardzo mocno jestem związana z ekologią. Jest to temat, który jest mi bliski, a mój wizerunek jest mocno związany z naturą. Z resztą sama nazwa Namena Lala pochodzi od wyspy należącej do Fidżi, więc często zapraszają mnie ludzie do grania w takich podobnych miejscach, w otoczeniu przyrody. Często scena otoczona jest cała roślinami liściastymi. Ale tak - spełnieniem marzeń było zagrać w lesie, bo jeszcze nigdy nie miałam takiej okazji, aż do wczoraj.
Kim jest Namena Lala?
N: Padło magiczne słowo, a mianowicie twoja nazwa. W trakcie koncertu pięknie opowiedziałaś jej znaczenie. Czy mogłabyś jeszcze raz wytłumaczyć skąd wzięła się “Namena Lala”?
Namena: Moje imię sceniczne wzięło się z poszukiwań i powrotu do początku. Szukałam imienia, które byłoby dla mnie najbardziej naturalne i osobiste. Przypomniałam sobie, że przecież cały czas w mojej rodzinie funkcjonuje moje imię “Lala”. Kiedy zaczęłam mówić to mówiłam o sobie ‘Lala’, dzieci mojej siostry zaczęły do mnie mówić ‘ciocia Lala’. Wtedy poczułam sprzeciw wobec tego imienia. Chciałam być traktowana poważnie. (śmiech) Potem zaczęłam szukać imienia scenicznego i nic nie działało. Wszystko wydawało mi się jakieś bardzo sztucznie. Postanowiłam więc pochylić się trochę bardziej nad imieniem ‘Lala’ i zastanowić, czy może ono gdzieś mnie ma zaprowadzić? I rzeczywiście - wrzuciłam hasło “lala” w wyszukiwarkę Google'a i ku memu zaskoczeniu nie wyskoczyły lalki.
Na pierwszej pozycji była Namena - wyspa należąca do Fidżi, maleństwo, które ma tylko 4 km kwadratowe powierzchni. Ale za to jest wyspą wulkaniczną, w kształcie smoka. Wyspa otoczona najpiękniejszą rafą koralową na świecie, a jej 90% terenu to rezerwat dzikich ptaków.
Mam prawo wybrać drogę jaką chcę
Natalia: Wspominałaś, że szukałaś przez dłuższy czas swojej drogi i pomysłu na siebie. Dzisiaj mówisz o małej wyspie w kształcie smoka, z którą się utożsamiasz. Czy w takim razie ta muzyka, ten smok jest teraz twoją siłą i drogą, którą odnalazłaś i będziesz podążasz?
Namena: Śpiewam od dziecka i piszę piosenki od szesnastego roku życia. Brałam udział w różnych projektach i w muzyce najbardziej się odnajduję i spełniam. Namena jest dla mnie taką przestrzenią ogromnej mocy i siły, bo jestem w niej też sama.
Z resztą wydaje mi się, że wiele kobiet tak ma, chociaż na szczęście się to też zmienia. Mamy coraz większe kulturowo przyzwolenie i prawo do własnego głosu, do własnej ekspresji i prawo wybrać drogę którą chcemy iść. To nie musi i już nie powinno wiązać się z jakimś rodzajem, nie wiem, oceny ze strony społeczeństwa itd.
Myślę, że teraz jest coraz łatwiej o to, ale ostatecznie bardzo często kobiety są wychowywane w taki sposób, że żeby się przypodobać w jakiś sposób, żeby się dopasowywać. Nie raz znajdowałam w sobie takie momenty, w których starałam się grać i dogrywać do kogoś, kto nadawał ton. Mimo to, że pewnie dużo osób z mojego środowiska, by powiedziało: “nie no, ty? jak to? przecież ty jesteś totalnie charakterystyczna, swoja i tak dalej”. Fakt, że ja w tym projekcie robię wszystko sama od A do Z to nie ma opcji, żebym odbijała się od czyjejś energii. Za każdym razem muszę sięgać bardzo w głąb i znajdować tę ekspresje, inspiracje w rzeczach, które mnie konkretnie żywią i które we mnie są konkretnie.
N: A czy to też jest tak, że Namena Lala to jest głos nie tylko twój, ale wielu innych osób, które być może mają te same historie, ale nie chcą, albo nie umieją ich opowiedzieć?
Namena: Myślę, że każdy jest jednostkowy i każdy jednocześnie jest człowiekiem. Przechodzimy bardzo często przez bardzo podobne rzeczy. Więc tak jak mocno czuję kobietą i dużo tematów kobiecych, w takim szerszym kontekście historycznym i społecznym jest mi bardzo bliskich, tak widzę je jako uniwersalne tematy do twórczości. Piosenka “Stop talking” odwołuje się do wewnętrznego krytyka i tak jak dotyczy wielu kobiet, tak też naprawdę wielu mężczyzn.
N: To prawda, znamy ten przypadek.
Namena: I wiesz, zaczynasz coś robić i masz ten niepokój, taką czerwoną lampkę, która ci tam miga w środku i mówi: “Nie rób tego! To jest niebezpieczne.Ktoś ci zaraz przyjdzie i powie, że nie możesz tego robić.” Kto miałby to być przepraszam? Jeżeli ja chcę to robić, to znaczy, że mam to zrobić. Będzie mi to wychodzić lepiej lub gorzej, ale będę to robić, bo czuję wewnętrznie, że powinnam.
Wiele tematów się przewija w moich piosenkach i myślę, że to jest miłe w koncertowaniu i tym moim spotkaniu z publicznością.
Koncert to spotkanie z publicznością
N: To jest tak jakbyś rzeczywiście prowadziła rozmowę. Użyłaś dobrego słowa. Jest to spotkanie, nie tylko występ i zaprezentowanie swoich utworów, ale jednak rozmowa. Obserwujesz publiczność, zwracasz uwagę na reakcję. Nawet jeśli nic nie mówimy to jesteśmy i dajemy ci jakąś energię.
Namena: To, co mówisz jest dla mnie bardzo ważne. Chcę, żeby moja publiczność czuła się na moim koncercie jak na spotkaniu ze mną. To nie jest jednokierunkowe. Występ to nie jakiś popis pod tytułem: “Teraz wszyscy na mnie patrzycie.” Staram się opowiedzieć o sobie, o tym, co wydaje mi się w jakiś sposób uniwersalne.
N: Twój utwór Expectations Expired, o czym jest?
Namena: Ta piosenka wywodzi się z tej frustracji lat 29, kiedy czujesz, że po prostu dyszy ci w kark ta trzydziestka. Myślałaś, że będziesz w innym miejscu. To dotyka wielu osób, w różnym wieku tak naprawdę. Znam ludzi którzy, czuli tę frustrację w wieku lat 25, a znam też i takich, którzy mieli ją w wieku lat 40.
To nie jest piosenka wyłącznie o mnie. Wszyscy przeżywamy i czujemy na naszej drodze takie dziwne progi, które często pojawiają się bez naszej woli, w naszej głowie. Nagle zamiast skupić się na tym, co już mamy, co jest pięknego i wartościowego w naszym życiu, jacy są ludzie wokół nas i tak dalej to nagle myślimy sobie: “nie no, ja nic w życiu nie osiągnęłam.” W trakcie koncertu staram się to przekonanie i frustracje demontować i obnażać.
Projekt Namena Lala jest pewnym eksperymentem
N: Jest to kolejny argument, dlaczego organizatorzy idealnie trafili w punkt i sprowadzili cię na festiwal, który w tym roku jest pod hasłem “Raźniej”. Opowiedz mi jeszcze o samym formacie twojej muzyki. Czy traktujesz to jak jakiś eksperyment?
Namena: Tak, cały ten projekt jest mocno eksperymentalny. Pierwszy looper dostałam w prezencie i był dedykowany do gitary, a nie do głosu. To była trochę karkołomna rzecz, żeby tworzyć z nim piosenki. Pierwsza piosenka, którą napisałam z looperem była do wiersza mojego taty. Akurat miał benefis i poprosił mnie żebym wystąpiła na tym koncercie. Zgodziłam, ale powiedziałam, że chcę zaśpiewać swoją piosenkę do jego tekstu. W ten sposób wylądowałam od razu na dużym koncercie, na dużej scenie w bardzo nowym dla siebie, eksperymentalnym wydaniu.. Stwierdziłam też, że chcę wystąpić boso, śpiewając z tym gitarowym looperem, nakładając na siebie milion śpiewanych ścieżek.. Nie miałam jeszcze wtedy takiej odwagi, żeby beatboksować, więc tylko pukałam w mikrofon - dosłownie. (śmiech) Kilka lat później, na wymianie Erasmusowej poznałam ludzi, którzy zorganizowali mój pierwszy koncert. Sala była pełna, wyszłam przed ludzi sama, robiąc coś kompletnie nowego i poczułam, że to jest to, co chcę robić.
N: Eksperymentujesz obecnie. Można zatem powiedzieć, że następna płyta będzie jeszcze inna?
Namena: Mhm. Mogę powiedzieć, że zupełnie inna i zarazem nie. Zdradzę, że dla mnie od zawsze pianino było takim instrumentem, na którym się tworzyło. Zdarzyło się ostatnimi czasy, że przyjaciółka, która miała w domu pianino, przeprowadzała się ze swoją rodziną do Danii. Przez tę przeprowadzkę “wepchnęła mi” to pianino i zaczęłam z nim tworzyć. Najprawdopodobniej następna płyta to będą właśnie piosenki z pianinem, więc kompletnie coś innego.
N: Kiedy rozmawiamy jesteś właśnie po swojej pierwszej trasie koncertowej z okazji wydania debiutanckiej płyty. Czy masz już jakieś zaplanowane koncerty na jesień?
Namena: Na ten moment 20 września wstępnie mam termin w Stacji Praga w Warszawie, 4 października w Klubie Kameleon w Ostrowcu Świętokrzyskim i 12 października w Tle dla Mew na Mazurach. Wcześniej mam na pewno pracowity sierpień m.in. z Festiwalem Wisły we Włocławku, Toruniu i Bydgoszczy. Można się spodziewać, że jesienią zagram gdzieś w Trójmieście, gdzie grywam regularnie. hcę w końcu podbić Wrocław i bardzo chętnie wróciłabym też do Poznania.
Śledź Namenę w mediach społecznościowych:
fot. K
N: W takim razie zachęcamy wszystkich do śledzenia Nameny Lali w mediach społecznościowych i wypatrywania, czy akurat nie będzie grała gdzieś obok, w mieście. Dzięki za rozmowę!
Namena: Dokładnie tak, zapraszam i dziękuję!
Make it stand out
Celiaainframes.com to projekt dziennikarski non-profit mający na celu pomoc muzykom w promocji ich twórczości. Jeśli zainteresował Cię ten wywiad, możesz wspomóc mój projekt na buymeacoffee.com.